Po kilku tygodniach dotarliśmy na działkę wcześniej zawsze coś wypadało i nie było czasu aż w końcu się udało więc jesteśmy.
Szok po tych ulewach trawa urosła jak szalona,więc od razu wzięliśmy się za koszenie zeszło się do wieczora,niestety ja pomocnika miałam jednego najstarszy w kolesiami śmigał mała zajęta się wygłupami i tylko mój Kamcio pomagał.
po skończonej pracy pora na odpoczynek
nasz Skubi też wykończony szaleństwem
a ja leżę i leżę i leżę :-) i moje ulubione niebo z chmurami
"moje" niebo
w końcu mogę podziwiać do w Warszawie z mojego parteru nie bardzo mam tę możliwość
jedna róża sie zachowała